Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 11 kwietnia 2015

2041. Odcinki

Jeszcze nie skończyła się akcja pod hasłem "jedz, bo się zepsuje", a już rozpoczęliśmy akcję "mucha w mieszkaniu", czemu sprzyjała panująca dzisiaj letnia pogoda, otworzenie balkonu (wreszcie umyłam okna po zimie) i pierwsze w tym roku rozwieszenie prania na sznurkach, które wyschło dosłownie w okamgnieniu.

Nie wiem jak liczył Mąż. Nie wiem jak liczyłam ja, ale dopiero na fotelu dentystycznym okazało się, że nie szóstka, lecz siódemka dostąpiła zaszczytu leczenia pod mikroskopem. Stan zapalny w zębie Dyrektora Wykonawczego był na tyle poważny, że skończyło się na razie na przeczyszczeniu kanałów i założeniu lekarstwa. Następna wizyta dopiero w maju i wtedy będzie wiadomo czy wystarczy tylko jedno posiedzenie, czy może będzie ich więcej. Dzięki powyższemu doznałam miłego uczucia zapłacenia za usługę stomatologiczną Męża z własnych pieniędzy przelanych na osobiste konto. 

W kolejce czekają wciąż dwie pary butów, gdyż mój samotny rekonesans nie przełożył się na konkretny zakup - hrabiowskie stopy Głosu Rozsądku nie czuły się komfortowo w mierzonym przez ich właściciela obuwiu. Istotna jest również kwestia nowej (i potrzebnej) torby do pracy, bo obecna niebawem całkiem się rozsypie. Ku mojemu zdumieniu i zaskoczeniu Dyrektor Wykonawczy zgłosił też chęć zakupu zimowej kurtki. Dotychczasową darzy ogromnym sentymentem, gdyż jest to dokładnie ta, którą miał na sobie kiedy mnie poznał. No ale ile można ją nosić? Dziesięć sezonów chyba wystarczy?