Dzień mija za dniem, tydzień za tygodniem, a miesiąc za miesiącem. Czas, który odmierzam zwykłymi rutynowymi czynnościami. Praca, dom, praca, dom, weekend i tak w kółko.
Choć mało się odzywam, wciąż sporo widzę, słyszę i doświadczam. Wyciągam wnioski dla siebie i dla najbliższych mi osób, niekoniecznie mając potrzebę dzielenia się nimi publicznie.
Coraz częściej czuję się bowiem jak kosmitka - z odmiennym system wartości, priorytetami życiowymi, całkiem innym postrzeganiem świata i ludzi oraz hierarchią ważności.
Swoje oczy cieszę widokiem wreszcie w pełnej krasie kwitnących kasztanowców oraz parą sierpówek, przylatującą codziennie na nasz balkon, znoszącą na niego gałązki, które konsekwentnie usuwamy.