Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 12 września 2015

2091. Mumia


Oto i Mąż w całej okazałości, czyli w śpiworze mumii zakupionym w lumpeksie dzisiejszym wczesnym popołudniem. Jego spodnia część idealnie zgrała się z kolorem maty do ćwiczeń. A dlaczego Dyrektor Wykonawczy leży (i aktualnie śpi) na podłodze? Ano dlatego, że dosłownie na pół godziny przed wyjściem z domu przeszedł mu prąd po kręgosłupie...

Od razu podałam delikwentowi dwa spośród trzech zaleconych przez doktora Tomasza medykamentów (zawsze mamy zapas w domu - w razie nagłego wypadku jak widać bardzo się przydaje), posmarowałam poszkodowanego żelem Fastum, po czym wyszliśmy na autobus, do którego po drodze wsiadła mama.

Mąż dzielnie szukał sobie spodni i polarów i na szczęście znalazł po jednej sztuce z każdego asortymentu. Rodzicielce przypasowała tylko spódnica, a ja zakupiłam dla siebie sztruksy wyglądające jak dżinsy i dwie pary właściwych już dżinsów (w tym jedne rybaczki), czerwony szaliczek plus wspomniany na początku śpiwór, który zdążył się nawet stać kością niezgody.

Mama namawiała mnie bowiem do jego kupna, a Dyrektor Wykonawczy do zastanowienia czy jest on nam faktycznie potrzebny. I tak sobie stali (a ja pośrodku) i każde gadało do innego ucha. Teraz ten, który był przeciw, jako pierwszy wykorzystuje dobrodziejstwo mumii, leżąc na twardym i będąc szczelnie owiniętym, by ochronić zbolały kręgosłup.

Rodzicielka pozazdrościła mi pomysłu i znalazła dla siebie (albo dla ojca) drugi śpiwór, który oczywiście zabrała do domu. A ja w gratisie dostałam całkiem fajną bransoletkę znalezioną przez Męża w kieszeni polaru.