Tak bardzo emocjonalnie przeżywam pewne sytuacje i zdarzenia, które mnie spotykają i w których uczestniczę, że potem śnią mi się one w nocy. Ksiądz Kaczkowski po raz kolejny odwiedził mnie we śnie. Po jednym kursie języka migowego całą noc machałam rękami i brakowało mi słów, żeby wyrazić to, co chciałam. Przyśniła mi się też jedna z pacjentek hospicjum, która niedawno umarła. Wszystkie sny łączy jedno - każdy z nich był dobry, ciepły i pozytywny.
Weekend upłynął nam na długich spacerach - dla przyjemności, wynikających z obywatelskiego obowiązku głosowania w wyborach oraz z konieczności dokonania niezbędnych zakupów. Mam więc nową (choć oczywiście lumpeksową) pięknie fioletową kurtkę na tę porę roku, a Mężowi udało się kolorystycznie skomponować do niej butelkę czerwonego słodkiego wina. Z serem pleśniowym i melonem wchodziła znakomicie, a i tak została nam jej jeszcze ponad połowa.
Przez najbliższy tydzień pomieszkamy sobie (podobnie jak w zeszłym roku) z trzema wiązankami i torbą zniczy, które na prośbę mamy zakupiliśmy już wczoraj, a 1. listopada zaniesiemy je na rodzinne groby.
W sobotę mglisto i pochmurno, dzisiaj bardziej słonecznie i pogodnie. Chyba po raz pierwszy w życiu przestawiliśmy zegarki dopiero w niedzielne przedpołudnie, zyskując tym samym dodatkową godzinę.
Spacerując, poszuraliśmy liśćmi leżącymi na chodniku. Patrzyliśmy jak wirują w swoim tańcu podrywane wiejącym wiatrem. Podziwialiśmy ich niepowtarzalne kolory. Wdychaliśmy ten ich specyficzny, dostępny jedynie jesienią, zapach. Z oddali pomachałam radośnie ulubionej siostrze zakonnej z hospicjum, która serdecznie się do mnie uśmiechnęła i odmachała.
W trakcie przygotowywania przez Dyrektora Wykonawczego niedzielnego obiadu przeczytałam w sieci informację, iż 25. października jest obchodzony jako Światowy Dzień Makaronu, co mnie rozbawiło niezmiernie, gdyż Głos Rozsądku właśnie gotował spaghetti z tuńczykiem, krojonymi pomidorami, śmietaną oraz tartym żółtym serem.
Nie zapomnieliśmy również o skrzydlatych gościach, którzy tłumnie odwiedzają nasz balkon, kłócąc się o pierwszeństwo przy "stole" i przeganiając się wzajemnie. Resztki starego chleba cieszyły się ogromnym powodzeniem wśród najbardziej odważnych wróbli, zaprzyjaźnionej pary sierpówek oraz strasznie płochliwych kawek.