Pogoda nas rozpieszcza. Słonecznie, ciepło, przyjemnie. Aż nie chce się siedzieć w domu. Wyciągnęłam dziś Męża z domu na spacer do lasu. Trochę marudził, bo nie ma kondycji, a w sumie zrobiliśmy ponad czternaście tysięcy kroków, czyli około siedmiu kilometrów.
Widoki, że aż dech w piersiach zapierają. Bajeczne kolory. Szeleszczący kobierzec pod stopami. Zapach igliwia i usychających liści. Gdyby nie narzekający Dyrektor Wykonawczy, chętnie bym tam jeszcze została.
Zdjęcia nie oddają całego piękna, jakie miałam przed oczami.