Będąc ostatnim razem u fryzjerki dowiedziałam się o nowym produkcie dostępnym w biedronkowym dyskoncie. I nie chodziło tylko o to, że jest pyszny (bo naprawdę jest), ale że po jego zjedzeniu zostają całkiem fajne słoiczki, nad zastosowaniem których zastanawiałam się wraz z innymi klientkami oraz pozostałą częścią personelu salonu. Póki co, w swoje szklane zdobycze wsadzam świeczki o zapachu śliwek i jest aromatycznie.
Jako że "coraz bliżej święta", nieprzypadkowo, bo pod kolor świeczek, skusiłam się na kaktusa bożonarodzeniowego, czyli Schlumbergerę lub grudnika jak kto woli. Poniższy egzemplarz w ciągu jednego dnia zdołał już rozwinąć w pełni swój pierwszy kwiat.
Para sierpówek, która w tym roku zamierzała na naszym balkonie uwić sobie gniazdo (z bólem serca, ale na bieżąco likwidowane przez Męża) odwiedza nas regularnie - skuszona wysypywanym przeze mnie ziarnem siemienia lnianego i słonecznika. Oswoiły się na tyle, że teraz siedzę sobie przy kaloryferze pijąc herbatę, a ptaki po drugiej stronie szyby stukają dziobami o parapet.