Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 12 grudnia 2015

2133. Byle do piątku

Kolejny tydzień pełen wrażeń już za mną.

Mniej i bardziej poważne rozmowy w hospicjum. "Czy pani jest może psychologiem, bo tak dobrze mi się z panią rozmawia? Bo tu krążą takie wieści, że jak człowiek ma problem, to pani pomoże" - słowa, które sprawiły, że uśmiech długo po wyjściu z budynku nie znikał mi z twarzy. Czekoladowy Mikołaj podarowany przez jedną z pacjentek. Drożdżowe ciasto z rodzynkami jedzone na sali z paniami. Przytulańce planowane i te najmilsze, bo z zaskoczenia. Prezent, który mam nadzieję, że dzięki wtajemniczonemu pośrednikowi, dotarł do właściwej osoby...




Przepyszny nowy smak nowej czekolady w dwóch różnych szatach graficznych i genialne ptasie mleczka konsumowane po raz pierwszy.





Zupa ogórkowa gotowana tuż po szóstej rano, by Dyrektor Wykonawczy mógł ją zabrać do pracy.

Trzy i pół godziny spędzone u fryzjerki zaowocowały brakiem odrostów oraz delikatną korektą niesfornie i dość szybko rosnących włosów.

Następne sześć warstw gruntu położone na deskę. Plus jeszcze cztery dokładnie ściągane kartą z płótna.

Odwiedziny u mamy i pyszne placki ziemniaczane przez nią usmażone specjalnie dla mnie.

Przesyłka z nowymi parami kolczyków oraz świeżutka dostawa książek.






Wizyta u pani neurolog i natychmiast wykonane zlecone przez nią prześwietlenie odcinka szyjno-piersiowego mojego kręgosłupa. Termin następnego spotkania z lekarką zaraz po Nowym Roku.

Ostatnie zajęcia z PJM, na których powtarzaliśmy cały materiał, ćwiczyliśmy alfabet i liczebniki.

Wypełnianie wniosku na drugi stopień kursu, telefon do PFRON w sprawie dofinansowania i jeszcze nie podjęta decyzja jakiego organizatora wybrać, bo obaj są rewelacyjni.

Indywidualne miganie z koleżanką w domowym zaciszu.

Poszukiwanie ostatnich prezentów gwiazdkowych, które mogą spokojnie czekać do świąt na specjalnej półce.

Nabycie paletki do farb, konsultacje w sprawie potrzebnych trzech okrągłych i syntetycznych pędzelków o różnej grubości.

Zakupy dla mamy i obiad u rodziców - tym razem kotlety mielone, ziemniaki, buraczki, herbata i lody na deser.

Pionierskie montowanie przez Męża urwanego już dawno sznurka podwieszanej suszarki łazienkowej - zakończone sukcesem.

Przede mną trudny tydzień - mammografia (a może i USG), egzamin z PJM, wyniki RTG kręgosłupa, cytologii, wspomnianej mammografii, najgorsza robota jeśli chodzi o przygotowanie deski - czyli fartuch, maseczka na twarz, rękawiczki, styropian owinięty papierem ściernym i polerowanie zagruntowanego płótna do idealnej gładkości.

Byle do piątku.