Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 31 grudnia 2015

2143. Uczta

Sylwestrowy poranek i przedpołudnie spędziłam z Mężem w poczekalni u onkologa, a potem w jego gabinecie. Wyszłam ze skierowaniem na kolejną profilaktyczną coroczną mammografię, na którą już się umówiłam (początek listopada 2016). 

W moim przypadku bowiem comiesięczne badanie piersi jest bezsensowne, gdyż jak rzekł lekarz musiałabym mieć USG w palcach, by samodzielnie odróżnić torbiel od guza.

Korzystając z okazji, odwiedziliśmy Czarodzieja, z którym wyściskaliśmy się na "dzień dobry" i na "do widzenia". Jeszcze do teraz czuję na sobie zapach jego wody...

Nie wiem jak Wy, ale my jesteśmy już po sylwestrowej konsumpcji. Było dużo i było pysznie.


A skoro już o jedzeniu mowa, to zapomniałam napisać o meczu, na którym byliśmy z Mężem jakiś czas temu. Piłkarze grali poniżej wszelkiej krytyki, więc z naszego pierwszego wspólnego pobytu na tamtym wydarzeniu najbardziej i najlepiej zapamiętaliśmy to, co w loży dla VIP-ów dane nam było smakować.




Mam jeszcze ambitny plan, by przed północą napisać (i opublikować) tu post podsumowujący mijający rok.