W tym roku o wiele rzadziej, mniej i krócej tu pisałam, koncentrując się bardziej na przeżywaniu każdej chwili.
Skończyłam kolejne dwa kursy prowadzone przez Czarodzieja, a jego trzy powiedzenia ("jak się dba, to się ma", "nie swędzi, nie drapać" oraz "przewróciło się, niech leży") na stałe zagościły w moim słowniku. Zmiana przekonań na zdrowe, czyli wcielanie w życie Racjonalnej Terapii Zachowania, zawsze i wszędzie wychodziła mi na dobre.
Otworzyłam się na zmiany i opuszczałam swoją strefę komfortu (zauważalne skutki sesji coachingowych z Czarownicą) w całkiem pionierskich obszarach - praca, nauka Polskiego Języka Migowego, warsztaty pisania ikon oraz inne, ale wcale nie mniej ważne, działania. Zamiast dotychczasowego lęku i wycofania, pojawiła się ciekawość, chęć rozwoju, odkrycia i poznania czegoś nowego - ludzi, miejsc, umiejętności.
Ociepliła się moja relacja z rodzicami, gdyż zmianie uległy moje uczucia i emocje jakie do nich żywiłam.
Przypomniałam sobie jaką satysfakcję mogą sprawiać robótki na szydełku i drutach.
Z własnej i nieprzymuszonej woli nauczyłam się gotować pyszne, gęste i pożywne zupy.
Dzięki pieniądzom, które sama zarobiłam, kupiłam rekordową w tym roku liczbę książek ze swojej listy życzeń.
Utrata pracy uzmysłowiła mi, że z godności i szacunku do siebie nie jestem w stanie zrezygnować tylko po to, by dostosować się do ogółu.
Powrót do wolontariatu hospicyjnego był ogromną lekcją pokory, ale także nauką wdzięczności i docenienia tego, co mam oraz okazją do czerpania jeszcze większej radości z życia.
Poruszające i wzruszające spotkanie oraz chwila osobistej rozmowy z ks. Janem Kaczkowskim są dowodem na to, że marzenia się spełniają.
Mąż, z którym przeżyłam ten rok. Jego miłość, którą czułam w każdym spojrzeniu. Jego ciepło, wsparcie, cierpliwość, zrozumienie, czułość i bliskość... Widzę, pamiętam i dziękuję - za wszystko.
Dobro powraca. Ostatnie 365 dni są tego najlepszym świadectwem.
W Nowym Roku życzę i sobie i Wam samych dobrych słów.
I miłości - przede wszystkim do siebie, bo dopiero kochając siebie, można prawdziwie kochać innych.