Nie dość, że wczoraj zjedliśmy pyszny obiad. Nie dość, że zabraliśmy usmażone kurczakowe nogi i pyszną wędlinę na wynos. Nie dość, że dostałam pieniądze od mamy i ojca na urodziny. Do tego wszystkiego jeszcze Mąż, kiedy wyszliśmy od rodziców i czekaliśmy na przystanku na autobus, na chodniku znalazł leżące srebrne kolczyki. Bladego pojęcia nie mam w jaki sposób się tam znalazły, tuż obok siebie, kompletne i gotowe do założenia, bo oprócz nas żywego ducha w pobliżu nie było.
A wieczorem odwiedziła nas znajoma Dyrektora Wykonawczego (teraz już też i moja), przynosząc kolejne słodkości oraz kwiatka w doniczce.