Specjalnie i z premedytacją zaplanowałam na dzisiaj rozmrażanie lodówki. Żeby nie wychodzić z domu i nie mieć do tego najmniejszego pretekstu.
Mąż w tym tygodniu rozpoczął zabiegi rehabilitacyjne na kręgosłup (laser i krioterapia), więc wiedziałam, że prosto z przychodni pojedzie do pracy.
A tu jeden telefon od mamy i jej pełne oburzenia w głosie pytanie: "no jak to tak - nie zjesz pączka i faworka w Tłusty Czwartek?!"
Pokonując własne lenistwo wsiadła w autobus, przyjechała do mnie, przywożąc w siatce bardzo niezdrową wałówkę.
Tak oto mój chytry plan spalił na panewce...