Z jednej strony - tak po ludzku i egoistycznie, jest mi smutno. Ale dobrze wiem, że ks. Kaczkowskiemu najbardziej zależało na zbawieniu i życiu wiecznym, więc nie pozostaje mi nic innego jak cieszyć się, że jest już tam, gdzie pragnął się znaleźć.
Współczesny święty z krwi i kości. Ogromny autorytet, którego słowa są dla mnie najwłaściwszym drogowskazem. Wspomnienia związane z Jego Osobą, emocje przeżyte podczas spotkania i chwili osobistej rozmowy przechowuję w sercu jak jeden z najcenniejszych skarbów.
"Nie umiera ten, kto trwa w pamięci i sercach naszych" /ks. Jan Twardowski/