Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 4 kwietnia 2016

2173. Na finiszu

Sezon na lody jedzone na świeżym powietrzu otworzyliśmy z Mężem już w marcu - tak wcześnie chyba jeszcze nigdy nie było! Sezon na kurteczkę dżinsową, cienki szaliczek i baleriny otworzyłam dzisiaj - tak gorąco już dawno nie było!

Dyrektor Wykonawczy robi rozeznanie gdzie i u kogo może - oczywiście chodzi o puzzle, czyli jakiego kleju użyć, na co je przykleić, czym przykryć, jak okuć i tak dalej i tak dalej. Wychodzi na to, że koszt tej swoistej antyramy będzie wyższy od ceny puzzli...

Dokumentacja fotograficzna zbiorowa - na ostatnim ujęciu stan faktyczny z przedwczoraj. A ja znowu w punkcie wyjścia - niebo, czyli jak je pieszczotliwie nazywam "usrańce" (w mniejsze lub większe, różowe lub białe gwiazdki) w akcji. Plus fiolet i czerń - tym razem w wersji gładkiej - czasem z przejściami tonalnymi lub bez.









Zdradzę też, że najczęściej śpiewanym wersem w naszym domu jest od pewnego czasu fragment tekstu jednej z polskich piosenek - "kiedyś cię znajdę, znajdę cię, a w końcu znajdę, jestem coraz bliżej..." nazywany przez nas "Odą do zaginionego puzzla".

Będąc u rodziców, zmierzyłam układane kilka lat temu obrazy - oba mają około 70 cm x 50 cm i składają się z kilku tysięcy elementów mniej niż obecna astrologiczna mapa nieba. A wyglądają właśnie tak.