Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 27 października 2016

2238. Droga do celu

Wczorajsza noc i dzień były prawie jak wyjęte z życiorysu. Nie wiedzieć czemu mojemu żołądkowi nie przypadł do gustu skądinąd pyszny żurek z kiełbasą i jajkiem ugotowany przez Męża. Po ciężkich przygodach w objęciach sedesu (na szczęście Dyrektor Wykonawczy nie musiał już przytrzymywać mi włosów) nie mogłam ani patrzeć, ani nawet wąchać jakiegokolwiek jedzenia. 

Przez cały dzień dałam radę zmusić się do spożycia zaledwie kilku sucharków, popijając je na zmianę rumiankiem i gorzką czarną herbatą. Nie dziwi więc fakt, że miałam dreszcze, zawroty głowy, czułam się ogólnie osłabiona i sporo czasu spędziłam drzemiąc pod kocem.

Wcześniej byliśmy z Głosem Rozsądku na cmentarzu, by wyrzucić stare wiązanki z grobu dziadków, a dzień później wybrałam się z mamą na targ, by kupić nowe, które zawieziemy 1. listopada. Dzisiaj jeszcze idziemy z Mężem po znicze.

Odwiedziłam poznaną na kursie PJM koleżankę, która w domowych pieleszach okazała się być nie tylko ogromną fanką motyli, ale co ważniejsze - osobą o podobnej do mojej wrażliwości. Myślę, że jest spora szansa na kontynuację tej znajomości.

Normalnie powinnam być już po egzaminie z migania, lecz nasz cudowny prowadzący podarował całej grupie osiem dodatkowych godzin na praktykę, co oczywiście poskutkowało zmianą terminu zdawania. Nie było jednakże nikogo, komu by to przeszkadzało. Wręcz przeciwnie.

Cieszę się, bo wreszcie potrafię zamigać o tym, co robiłam przez cały dzień (o której wstałam, co jadłam i piłam, w co się ubrałam, jakie zakupy zrobiłam i gdzie byłam), lecz także o tym czym się interesuję i jak lubię spędzać wolny czas. Znam słowa codziennego użytku i gramatyczne zasady tworzenia zdań.

Po ostatnich zajęciach odważyłam się zaprosić do kawalerki na kawę naszą głuchą sąsiadkę. Pozostaje nam tylko dokładnie się umówić, ale mamy swoje numery telefonów, więc dogadamy się poprzez SMS-y.

Decyzja o rezygnacji z kursu u innego organizatora i zmiana go na obecnego była najlepszą, jaką mogłam podjąć. Co prawda można powiedzieć, że straciłam pół roku i 75 złotych, ale taka strata jest dla mnie zyskiem, bo nie o papier tu chodzi, lecz o wiedzę.

W międzyczasie wypełniłam już wniosek o dofinansowanie kursu dla zaawansowanych, a na początku listopada złożę go na stosownym biurku i będę czekać na decyzję. Jeśli będzie ona pomyślna na wiosnę przyszłego roku zacznę uczęszczać na zajęcia III stopnia PJM.

Jeszcze tylko jedno spotkanie i wspomniany już egzamin. Nie boję się, bo wiem, że go zdam. Niewiadomą pozostaje jedynie na jaką ocenę - pozytywną, dobrą, czy bardzo dobrą? Nie ukrywam, że liczę na tę najwyższą notę, ale o tym przekonam się dopiero w poniedziałek.