Choć łatwo nie było, w stosownym piśmie, mailu, skanie i czym tam jeszcze chcieli, złożyłam wypowiedzenie umowy u obecnego dostawcy Internetu. Dyrektor Wykonawczy zrobił rozeznanie na rynku i już wiemy co weźmiemy w zamian. Tym razem nie będzie po kablu, a bezprzewodowo.
Kilka miesięcy temu Mąż przestał być klientem naszego dotychczasowego operatora komórkowego, a teraz ja jestem wreszcie w trakcie przenoszenia swojego numeru. Dzięki temu oboje będziemy w tej samej sieci, wolni od abonamentu, związani jedynie kartą i doładowaniem.
Dzięki obu powyższym zmianom obetniemy koszty naszych comiesięcznych internetowo-telefonicznych rachunków o kilkadziesiąt złotych, a dla nas to naprawdę spora kwota w budżecie. No i sami zobaczcie jakie fajne hasło reklamowe znalazłam na nowej karcie.
Poznana na kursie PJM koleżanka trochę mnie zdopingowała i namówiła na ponowne złożenie wniosku o wydanie orzeczenia o stopniu niepełnosprawności. Sześć lat temu dostałam taki dokument, ale był on ważny przez trzy lata. Potem nie bardzo mi się chciało znowu składać papiery, chodzić do lekarza i wypełniać kwity.
Teraz tak się spięłam, że w ubiegły piątek doktor Tomasz wypisał mi część medyczną, potem ja wypełniłam swoją, zrobiłam też ksero wyników MR i RTG kręgosłupa oraz papierów z rehabilitacji, a dzisiaj wręczyłam to co trzeba pani w okienku w urzędzie. Czekam więc na termin komisji, którą powinnam mieć jeszcze w tym roku.
Jutro z samego rana jadę w asyście Męża do szpitalnego laboratorium na badania krwi (test ROMA) zlecone przez moją ginekolog. A w czwartek wizyta u onkologa z wynikami mammografii i USG.