Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 9 listopada 2016

2244. Mała rzecz, a cieszy

Powrót do dzieciństwa za sprawą postaci Bolka i Lolka na dramatycznie przecenionej torbie, którą wykorzystam wiosną na spory i ciężki skrypt (razem z ćwiczeniówką) do PJM.


Przepyszne (i własnoręcznie upieczone przez żonę organizatora kursu) trzy placki, którymi delektowaliśmy się po części oficjalnej rozdania dyplomów.


Genialna w obu smakach (idealna na chłodne wieczory) czekolada do picia przetestowana razem z Mężem tuż po przyniesieniu jej do domu.


Kubki w gustownych sweterkach (w sam raz na zimne dni) oraz żywe kultury bakterii zamknięte w małych pojemniczkach, które popijam od czasu zatrucia się żurkiem.


Świeczki w nowych zapachach, które wprowadzą mnie w o wiele przyjemniejszy niż smutno-wilgotno-ponuro-listopadowy nastrój.


Gruby (a zarazem miękki) koc w pięknym odcieniu bordo, którym z przyjemnością otulę się by nie zmarznąć.


Ten ostatni świetnie sprawdził się jako tło dla kosmetyków otrzymanych przez mamę w prezencie od właścicielki drogerii, w której robi zakupy (i przekazanych w moje ręce).


Wykorzystałam go również do zaprezentowania swoich świeżych nabytków drogeryjnych (bo czasem tańszy zamiennik jest znacznie lepszy niż jego droższy odpowiednik).



Tym razem zaufałam innym ludziom (rodzicielce, ale również całkiem obcym osobom) i absolutnie nie żałuję.


Na koniec prezent jaki zażyczyłam sobie od Dyrektora Wykonawczego (chociaż znalazłam, wybrałam i kupiłam go sama).