Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

środa, 23 listopada 2016

2250. Siedzę i pachnę

Przebywając ze współtowarzyszkami "niedoli" w pokoju przymusowych oczekiwań na pozwolenie wyjścia do domu, wspólnie doszłyśmy do wniosku, że skoro już dostałyśmy oficjalne zalecenie od lekarza, by przez najbliższe dni unikać wysiłku fizycznego, wykorzystamy je na to, by leżeć i pachnieć.

Mąż, któremu nie omieszkałam o tym wszystkim opowiedzieć tak bardzo przejął się rolą, że autentycznie wręcz niezwykle sumiennie pilnował bym co prawda nie leżała, lecz siedziała i pachniała. No to za każdym razem rozpylałam wodę toaletową za uszami i na nadgarstkach, po czym odgrywałam rolę posłusznej żony.

Prawa pierś zaczęła mnie odrobinę ciągnąć i rwać jedynie w niedzielę, ale nie potrzebowałam żadnych środków przeciwbólowych. W ten sam dzień pojawiły się małe wybroczyny i lekki siniak, który dzisiaj jest już żółty.

Ze stresu jaki przeżyłam przed biopsją spadła mi odporność. Na tyle skutecznie, że wczoraj wieczorem (za radą rejestratorki w przychodni, w której o mało co nie zemdlałam) udałam się na pogotowie okulistyczne, gdzie pani doktor dokładnie (i przez kilka minut) pod mikroskopem oglądała moje prawe oko, odwijając górną powiekę. Patrzyłam w lewo, w prawo, w górę i w dół.

Diagnoza - jęczmień. Dostałam krople i maść z antybiotykiem. Mam nadzieję, że mi pomogą, bo nie wygląda to zbyt ciekawie i wciąż rośnie. Na dodatek boli przy mruganiu.


A na dworze mamy kolejny ciepły i słoneczny, choć dosyć wietrzny dzień. Najfajniejszy był poranek, który oprócz śpiewu Pepe przywitał mnie znakiem krzyża na niebie.


Na balkonie, jak każdego innego dnia, pojawili się też moi skrzydlaci przyjaciele.


Jako że jęczmień ponoć dobrze jest wygrzewać, siedzę, pachnę i testuję wypożyczony od szefa Dyrektora Wykonawczego modem z mobilnym internetem - dokładnie taki, do jakiego przymierzamy się od 1. grudnia.