Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 20 stycznia 2017

2277. Podstępem

Raz, czasem dwa razy w tygodniu jadę do rodziców, żeby wyjść z mamą do sklepu i przynieść siatki z zakupami. Oczywiście nie da się zrealizować tego normalnie, czyli pod hasłem "pomogę ci", bo rodzicielka to Zosia Samosia, do tego uparta jak stado osłów. Uciekam się więc do podstępów pod hasłem "a może bym na placki ziemniaczane przyjechała, a przy okazji zrobię zakupy" albo "przywiozę ci to i to, a przy okazji zrobię zakupy" albo "potrzebuję zabrać z domu to i to, a przy okazji zrobię zakupy".

Ostatnio, podczas wyżej wymienionych "podstępnych" odwiedzin, kiedy szłyśmy sobie z mamą do sklepu, oczom naszym ukazał się on. Piękny, dorodny, okazały, z nosem z prawdziwej marchewki - bałwan, jakiego zapamiętałam z czasów dzieciństwa.


Cudnie jest na dworze. Śnieg, śnieg i jeszcze raz śnieg króluje wszędzie - nawet gałęzie drzew od wczoraj przykryte są białą pierzynką. Może jutro wreszcie ziści się moje marzenie i wybierzemy się z Mężem do lasu - wtedy dopiero będę mieć okazję do podziwiania przyrody i piękna zimy w całej krasie.

Oczy i uszy cieszę nowym, jeszcze świeżym, nabytkiem, który choć niepozorny rozmiarem, przez kuriera umieszczony został w największej skrytce paczkomatu, czym wywołał uśmiech na mojej i Dyrektora Wykonawczego twarzy.


Jest coś jeszcze. I - choć tytuł wskazuje jednoznacznie - naprawdę nie tylko dla tych, którzy chorują na raka, lecz absolutnie dla wszystkich i dla każdego niezdiagnozowanego, czyli teoretycznie - póki co - wciąż zdrowego człowieka.