Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 2 lutego 2017

2283. Nowinki

Po dwóch latach czekania (od ostatniej wizyty), po dwóch nieudanych i odwołanych podejściach (z winy poprzedniej przychodni), po ponownym wzięciu skierowania do nowej placówki i po ustaleniu terminu, wczoraj wreszcie odwiedziliśmy z Mężem gabinet okulistyczny, gdzie pani doktor bardzo starannie i sumiennie sprawdziła stan naszych oczu (wszystko z nimi w porządku) - najpierw normalnie, a potem po zakropieniu i odczekaniu kwadransa. 

Dobrze, że wizyta miała miejsce późnym popołudniem, gdyż z takimi źrenicami jak na zdjęciach naprawdę ciężko jest funkcjonować w dziennym świetle. Moje (po lewej) były trochę mniejsze, ale Dyrektor Wykonawczy miał naprawdę ogromne (po prawej).


Żonkile pięknie się rozwinęły i na dodatek pachną obłędnie. I jak tu nie wierzyć, że ponoć już przedwiośnie...


Mam taką jedną czapkę - uszatkę, z pomponami na sznurkach, w której wyglądam niezwykle kobieco (według Męża). Po raz drugi zostałam w niej uznana za faceta - najpierw podczas zakupów z mamą, a teraz stało się to dzisiaj. "Co dla pana?" - usłyszałam od sprzedawczyni w sklepie mięsnym.

Przecież się maluję - podkład, puder matujący, róż, tusz do rzęs i błyszczyk, a tu taki tekst... Może faktycznie czas najwyższy wybrać szminkę? Tym bardziej, że w ostatnich dniach odwiedziłam drogerię i szukając odpowiedniego koloru dla rodzicielki, znalazłam też coś dla siebie.


Mam taki typ karnacji, że niezwykle ciężko jest mi dobrać pasujący do mnie kolor pomadki, żeby albo nie wyglądać wyzywająco i wulgarnie, albo zbyt blado i mdło, a i tak z dwojga złego przeważnie wybieram tę ostatnią opcję.

Wychodzi na to, że nie jestem na bieżąco z trendami, bo podobno obecnie na topie jest strobing, czyli konturowanie twarzy. Nie wiem co prawda o co chodzi, ale ogromnych rozmiarów puder z pędzlem był w atrakcyjnie niskiej cenie, więc się skusiłam.


Żeby nie było, że nie dbam o Dyrektora Wykonawczego - dla niego są kremy do twarzy z linii dla mężczyzn.


Idąc za przykładem, radą i namową Męża kupiłam sobie profilowaną poduszkę do spania (podobną do tej, jaką ma Głos Rozsądku), bo zazwyczaj sypiałam bez niczego albo na jaśku, a potem się dziwiłam, że boli mnie kręgosłup.