Jakie to wygodne rozwiązanie - siedzi sobie człowiek w domu, wchodzi na stronę biblioteki, wyszukuje książkę, rezerwuje ją jednym kliknięciem, a następnego dnia idzie i ją wypożycza. Dzięki temu przekonam się czy film w pełni oddał jej treść.
Ostatnio zamówiłam najpierw jedną, a teraz drugą książkę dla ojca, bo najwyraźniej po nim odziedziczyłam uczucie do słowa pisanego. Dzisiaj znalazłam mu jeszcze trzecią, ale to niespodzianka - podobnie jak dwie poprzednie.
Oczywiście nie zapomniałam też o sobie. Marcowe pozycje traktują o zdrowiu, odżywianiu oraz miłości.
Wystarczyło kilka godzin, by żonkile w doniczce otworzyły się na nowe doznania i na siebie nawzajem.
Przemaszerowałam dziś ponad 10 kilometrów. Byłam z mamą na zakupach, przyniosłam jej siatkę (chyba najlżejszą z dotychczasowych), kupiłam dla nas mięso mielone do spaghetti, które miało być na obiad. Zadzwoniłam do Męża, że już wracam, a w odpowiedzi usłyszałam: "wróć i zabierz Pepe, bo jak nie lata po pokoju, to śpiewa".
Teraz, zanim któreś z nas przyjdzie do domu, dzwoni do tego drugiego, żeby zagonił kanarka do klatki i zamknął drzwiczki, gdyż nasz skrzydlaty przyjaciel cierpi chyba na ptasie ADHD i większość czasu spędza na wybiegu, a właściwie na wylocie.
Otwieram drzwi, zdejmuję buty i kurtkę, a Dyrektor Wykonawczy prosi, żebym zamknęła oczy. Potem obraca mnie w kierunku stołu, a tam dość niecodzienny widok, czyli spóźniona niespodzianka z okazji Dnia Kobiet. Na szczęście zamówiona przez telefon i dostarczona do domu.
Objadłam się jak bąk, więc w ramach spalania choćby ułamka procentowego spożytych kalorii poszłam jeszcze po dwudziestolitrowy worek ziemi do kwiatów, który ledwo przytachałam do kawalerki.
A spaghetti z mięsem mielonym zjedliśmy na kolację.