Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 27 marca 2017

2307. Urwanie głowy

Myślałam, że w sobotę o ile nie zrobi tego wiatr, to ja urwę Mężowi głowę za wprowadzenie mnie w błąd co do temperatury na dworze. "Czapka i rękawiczki nie będą ci potrzebne" - usłyszałam od niego zanim, razem z upranymi zimowymi kurtkami, wyszliśmy z kawalerki, żeby zawieźć je do rodziców.

Pojechaliśmy autobusem, więc w tamtą stronę było jeszcze w miarę, aczkolwiek już na przystanku przeraźliwie zimne podmuchy dawały mi się mocno we znaki. Za to w drodze powrotnej (na dodatek odbytej na piechotę), przeklinałam swoją własną głupotę, że zamiast wziąć czapkę i rękawiczki, wzięłam sobie do serca radę Dyrektora Wykonawczego, próbującego ratować sytuację wizją świeżo parzonej kawy ze spienionym mlekiem, którą uraczył mnie po zamknięciu drzwi mieszkania.







Niedziela, z racji na przesunięcie wskazówek zegara, zaczęła się, trwała i zakończyła w niedoczasie. Brakowało mi brutalnie odebranej godziny życia na wszystko - na sen, na śniadanie, na kąpiel, na wyjście do ciucholandu, na biedronkowe zakupy, na obiad, na Mszę w kościele. Byłam zła jak osa i kąsałam gdzie popadnie, czyli głównie obrywało się Głosowi Rozsądku. Ucierpiał i Pepe, któremu nie zdążyliśmy zmienić piachu w klatce.

Dzisiaj poszłam do rodziców, żeby z mamą wyjść po spożywcze produkty do osiedlowych sklepów. Mąż w tym samym czasie udał się do doktora Tomasza pokazać mu wyniki badań moczu oraz opis robionego w ubiegły czwartek USG. Na szczęście jest dobrze i ponoć nie ma się czym martwić.

Doczekaliśmy się wreszcie zwrotu z Urzędu Skarbowego podatku, który przyda się Dyrektorowi Wykonawczemu podczas wyrabiania nowego prawa jazdy, jako że stare ważne jest tylko do listopada, a szkoda byłoby je stracić. Samochodu nie posiadamy, ale sam dokument może być jeszcze kiedyś potrzebny.

A na jutrzejszy poranek zaplanowane mam spotkanie zapoznawcze z innymi osobami z zespołu, w jakim przyjdzie mi za kilka dni rozpocząć pracę. Uważam, że to naprawdę super pomysł - zwłaszcza, że wszyscy będziemy zaczynać od zera.