Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 18 czerwca 2017

2333. Oddech

Na wszelakie tabletki patrzeć już nie mogę, ale co zrobić jak łyknąć trzeba? Znacznie wzrosło nam zużycie wyciąganych z pudełka chusteczek, które skutecznie rysują mi nos. Kto miał katar, ten wie o czym mówię.

W piątek wyszłam z Mężem do kameralnego osiedlowego ciucholandu w poszukiwaniu T-shirtów dla Dyrektora Wykonawczego. Nie było nas może z pół godziny, a wróciłam do kawalerki ledwo żywa. Potem zaległam na sofie pod kocem i nawet się chwilę przedrzemałam.

Wczoraj pojechaliśmy do rodziców na obiad. Zimno jak nie wiem co, a do tego jeszcze mżył upierdliwy deszcz i wiał przenikliwy wiatr. Poczułam się lepiej, więc przyszliśmy do domu na piechotę, co - zważywszy na pogodę - zbyt mądre i odpowiedzialne nie było.

Już od kilku dni jedzenie nie bardzo mi smakuje. Najchętniej nawilżałabym gardło ciepłymi płynami i żywiłabym się owocami oraz warzywami. Byle tylko jak najmniej gryźć.

Odespałam zaległości, więc jest mi dzisiaj trochę lżej, ale do pełni formy daleko. Jutro poranna zmiana w pracy, a później wizyta u ginekologa.