Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 8 lipca 2017

2340. Z całego tygodnia

Moje wyjście ze szpitala oraz zaległe imieniny Męża świętowaliśmy w ubiegły weekend w niezmienionym trzyosobowym składzie podczas konsumpcji krewetek i kurczaka po wietnamsku. Na deser oczywiście lody.


Udało mi się też odebrać zamówioną wcześniej książkę.


A potem nastał nowy tydzień, w którym zarówno Dyrektor Wykonawczy, jak i ja mieliśmy pierwszą zmianę w pracy. Dzięki temu popołudnia i wieczory spędzaliśmy razem.

I tak w poniedziałek wybraliśmy się po zaopatrzenie dla Pepe, który zaczyna się pierzyć. Na razie wypadły mu dwa duże pióra, ale niebawem będzie gubić kolejne.



We wtorek zadzwoniłam do przychodni z pytaniem o wynik cytologii, a dzień później pojechałam go odebrać. Jest pięknie, bo jedyneczka jak się patrzy.

Przekazaliśmy właścicielce kawalerki comiesięczny haracz, odwiedziliśmy biedronkowe podwoje, zjedliśmy na kolację pizzę. 

Byłam też u swojej fryzjerki, a wraz z Głosem Rozsądku zawitaliśmy do ciucholandu, a potem na sobotni obiad u rodziców. Okazją były imieniny mamy, więc przygotowaliśmy małe co nieco na słodko. Ale i tak największym przebojem okazał się ten uśmiechnięty gadżet.



Poza tym odbyłam kilka rozmów telefonicznych z bliskimi mi emocjonalnie kobietami oraz parę rozmów z szefowymi i swoimi koleżankami z pracy, ale o tych ostatnich napiszę osobno.