Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

sobota, 29 lipca 2017

2344. Plusy

Minus jest tak naprawdę jeden, czyli brak wystarczającej gratyfikacji finansowej, przejawiający się comiesięcznym przelewem na koncie opiewającym na najniższą krajową.

Plusów zaś jest cała reszta.

Nawet jeśli chodzi o wspomnianą wyżej pensję. Bo lepiej mieć pracę i zarobić 1.459 złotych, niż siedzieć w domu i nie zarobić nic.

Przede wszystkim wreszcie mam upragnioną pracę. Bardzo lubię to, co robię. Czasem jestem sama, ale najczęściej z innymi ludźmi, którym służę pomocą. Sprawia mi to ogromną satysfakcję i daje poczucie spełnienia zawodowego.

Codziennie dowiaduję się i uczę nowych rzeczy, a wiedzę tę mogę później z pożytkiem wykorzystać. Praca jest zmianowa, w związku z czym naprzemiennie umożliwia zarówno wysypianie się, jak i gwarantuje wolne popołudnia oraz wieczory.

Loguję się w systemie na swoim koncie, więc z imienia i nazwiska odpowiadam za każdy popełniony błąd, ale także za każdą przyjętą płatność, czy inną wykonaną operację.

Praca nie jest wyczerpująca fizycznie, a najcięższą rzeczą, jaką muszę dźwigać jest segregator z dokumentami albo ryza papieru. Mam swoje, odgrodzone od innych, stanowisko, na którym czuję się bezpiecznie.

Pracuję siedem godzin dziennie, a jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, od kwietnia przyszłego roku będę mieć jeszcze dziesięć dni dodatkowego urlopu. Za bilet autobusowy płacę połowę ceny, a dotarcie do firmy zabiera mi zaledwie kwadrans.

Nie przynoszę pracy do domu, gdyż mogę ją wykonywać wyłącznie w specjalnie do tego celu przeznaczonym programie komputerowym i w ściśle określonych godzinach.

Moja bezpośrednia szefowa jest chodzącym spokojem, cierpliwością, taktem, kulturą osobistą, wiedzą, kompetencją, doświadczeniem, mądrością, wsparciem i pomocą.

Dzięki pracy odzyskałam, utraconą w kwestii zawodowej, wiarę w siebie. Czuję się potrzebna. Zarabiam pieniądze, a dzięki nim mogę zapłacić rachunki, odkładać na przyszłoroczne wakacje i wymarzony ekspres do kawy, a w razie konieczności pójść prywatnie do specjalisty, czy wykupić potrzebne lekarstwa. Tak zwane nieprzewidziane wydatki już nie spędzają mi snu z powiek.

Idąc razem z Mężem na zakupy, możemy włożyć do koszyka produkty, na które naprawdę mamy ochotę, a nie tylko takie, które są najtańsze. Kiedy jesteśmy głodni, stać nas na to, żeby w środku tygodnia zamówić sobie do domu pizzę. Wreszcie też jesteśmy w stanie zaprosić mamę na jakiś pyszny obiad, czy deser.