Jest wiele aktywności, które lubię robić wraz z Mężem i na które najchętniej wydaję pieniądze. Podróże oraz odkrywanie nowych miejsc (a także smaków kulinarnych) plasują się na samym szczycie mojej listy. Skoro w tym roku nie czeka nas żaden urlopowy wyjazd, pocieszamy się zatem konsumpcją.
Wczoraj, razem z mamą, zamówiliśmy do domu pizzę. Dzisiaj wybraliśmy się z Dyrektorem Wykonawczym na obiad. Rosół, karczek z grilla, talarki, cztery rodzaje surówek i kompot - oto wybór Głosu Rozsądku. Moje kubki smakowe pieściły polędwiczki na szpinaku, talarki, podwójny zestaw czterech surówek oraz kompot. Na deser lody - jogurtowe z wiśniami oraz jogurtowe z marakują.
Weekendowe lumpeksowe łowy uwieńczone zostały powodzeniem, jakiego bym się nawet nie spodziewała. Oprócz wspomnianych w poprzednim poście dwóch zdobyczy, w sobotę zakupiłam dwie pary dżinsów, dwie pary spodni od dresu, jedną parę jaśniejszych spodni w kancik do pracy, dwie spódnice, szare ponczo z frędzlami, ciemnogranatowy golf, fuksjową bluzę z długim rękawem oraz różowy T-shirt. A dzisiaj wypatrzyłam jeszcze cienkie (i na gumce) spodnie z wiskozy w niebiesko-liliowo-białe wzorki.
Na kolację planujemy zaś melona białego i ser pleśniowy.