Deszczowa pogoda pokrzyżowała nam szyki. Mieliśmy na dzisiaj zaplanowany wyjazd za miasto, który nie doszedł jednak do skutku. Szkoda, bo ze względu na brak jakiegokolwiek środka lokomocji, możemy się tam wybrać jedynie w niedzielę. Przełożymy więc tę eskapadę na koniec września lub początek października.
Siąpiło, mżyło, kropiło - i tak prawie cały dzień z niewielkimi przerwami. Wyszliśmy tylko do kościoła i z powrotem do domu. Leniwie spędziliśmy czas w zaciszu czterech ścian, a całodniową konsumpcję przygotowaliśmy we własnym zakresie. Za chwilę pewnie obejrzymy jeszcze jakiś film.
Wszystko bowiem ma swój urok i sens - nawet pozorna nuda i rutyna.