Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 12 września 2017

2368. Plany

Zanim rozpoczęliśmy z Mężem urlop, rozpisałam plan pierwszego tygodnia - co, gdzie, kiedy, o której, czym i jak. Jak się niebawem okazało plany planami, a życie życiem (a właściwie pogoda pogodą), więc nauczona doświadczeniem drugi tydzień pozostawiłam już pusty.

Swojego rodzaju "polowanie" na bezdeszczowe dni stało się rozrywką samą w sobie. Bo o ile wyjściu do kina, filharmonii, czy na targi niepotrzebne jest czyste niebo, o tyle na piesze wycieczki o wiele lepiej chodzi się suchą stopą i bez parasola w dłoni.

Dzisiaj znowu dzień z opadami. Wiedzieliśmy o tym i zawczasu mieliśmy przygotowany plan B, czyli dream team znowu ruszył do akcji. Konsumpcja chińskiego jedzenia (zupa Pho, sajgonki oraz kurczak po tajsku) plus towarzyszenie mamie podczas kupowania butów - tak też można spędzać wolny od pracy czas.

Jako że Dyrektor Wykonawczy męczył się z małym pudełeczkiem na zażywane przez siebie lekarstwa, dostał ode mnie całą półkę - z podziałem na poszczególne dni. Najpierw krzywo się na tę konstrukcję patrzył, ale wczoraj wypełnił ją pastylkami na okrągły tydzień.