Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 1 października 2017

2378. W duszy

Wczoraj po raz pierwszy zjadłam olbrzymiego rubina, czyli moje ulubione jabłko. Gruszki konferencje jeszcze leżakują. Winogrona przetestowane. Czekolada z chili rozpuszczona w mleku będzie idealna przed snem.

Kaloryfery w mieszkaniu wreszcie zaczęły grzać. Zniknęła więc wilgoć, a i pranie już szybko schnie. Ostatnie słoneczne dni umożliwiły nawet suszenie na balkonie.

Zajrzałam do swojego składziku i policzyłam jego zawartość. Teraz naprawdę bardzo rozważnie sporządzam kosmetyczną listę zakupową. Czasem potrzebne jest uderzenie obuchem w łeb.

Cieszę oczy kolorami jesieni, choć nie dałam rady jej uwiecznić na zdjęciach. Może w przyszłym tygodniu się uda?

Kuruję się, bo zatoki nie chcą odpuścić. Woda z imbirem, miodem i cytryną, ale i tabletki oraz rozpuszczalne saszetki. Plus góra chusteczek higienicznych.

Mimo wszystko jest spokojnie, bezpiecznie i radośnie.