Cały wydłużony sześciodniowy tydzień pracy rozpoczynałam pobudką o 5:25.
W środę ze zmęczenia i niewyspania ledwo patrzyłam na oczy.
W czwartek nie dość, że dołączyła do nas nowa koleżanka (i zarazem wtyka szefostwa), to podczas czyszczenia nicią dentystyczną odłamał mi się jeszcze spory kawałek prawej dolnej siódemki.
W sobotę siedziałam w robocie, a wieczorem zepsuł się zasilacz od laptopa.
Dzisiaj rano dostałam okres.