Już piątek. Przede mną cały weekend, a w perspektywie aż trzynaście dni pod rząd bez porannego wstawania. Radość ogromna.
Niebawem chyba będę zmuszona zabrać do domu moje balkonowe pelargonie. Boję się bowiem, by nie przemarzły na dworze.
Trudno uwierzyć, że pod koniec października mogą one tak kwitnąć. Kontrastując z pożółkłymi liśćmi kasztanowca.