Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

czwartek, 15 lutego 2018

2444. Cień

Nawet nie mam ani czasu, ani głowy na to, żeby cieszyć się nowym mieszkaniem.

Cień na przeprowadzkę rzucił jeden telefon od mamy, który pociągnął za sobą całą lawinę zdarzeń.

Oczywiście chodziło o stan ojca, który z dnia na dzień się pogarsza. Nie zliczę ile telefonów do ilu osób wykonałam, ani ile rozmów odbyłam, żeby coś dla nich obojga zrobić.

Załatwiłam (po znajomości i za darmo) wizytę lekarską w domu rodziców, robiłam co mogłam, żeby znaleźć wolne łóżko (brak jakichkolwiek przyjęć z braku miejsc), a i tak usłyszałam od mamy, że się nie staram...

Przedwczoraj pogotowie wreszcie zabrało ojca do szpitala, a ja powiedziałam rodzicielce, że mam dość jej emocjonalnych szantaży i obarczania mnie winą za moje dobre serce, bo przez ostatni tydzień żyję tylko jej życiem i jej problemami kosztem siebie i Męża.

Każdy, kto ze mną rozmawiał i wiedział jak się sprawy mają potwierdzał, że więcej zrobić nie mogłam.

Ojciec doprowadził się do takiego stanu niewydolności krążeniowej, że ma wodę w jamie opłucnej, obrzęki nóg i rąk oraz serca, które nie pracuje jak należy. Ponadto lekarze wykryli u niego niedoczynność tarczycy. Tyle wiem na chwilę obecną. Czeka go jeszcze seria badań - między innymi echo serca i dopiero wtedy będzie coś wiadomo.