Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 9 marca 2018

2463. Jak nie urok, to...

Prawie od samego rana mieliśmy w domu akcję pralka. Mąż sąsiadki najpierw odłączył i wyniósł na klatkę schodową naszą, by za chwilę wnieść nam tę należącą do nich, a im pan ze sklepu dostarczył nowy egzemplarz.

Ale żeby nie było zbyt pięknie, okazało się, iż zarówno nasz zawór i przyłącze do pralki, jak i te w mieszkaniu sąsiadów są do wymiany, bo ciekną. Test przeprowadziłyśmy z sąsiadką podczas wstawienia prania w obu pralkach. U nas kapało tak, że cały ręcznik kąpielowy, który położyliśmy na podłodze, był mokry. Tak więc przed wyjściem z domu musieliśmy zakręcić główny zawór z wodą, żeby się nie lało.

Wsiedliśmy w autobus i pojechaliśmy do szpitala po mamę. W międzyczasie dzwoniła sąsiadka, że wchodzi do kawalerki razem z hydraulikiem, który obejrzał co trzeba kupić i obiecał pojawić się ponownie po godzinie osiemnastej.

Spakowałam rodzicielce torbę, Dyrektor Wykonawczy zadzwonił po taksówkę, która zawiozła całą naszą trójkę do mieszkania rodziców. Ojciec najpierw zaczął płakać, ale potem jakoś się ożywił, rozruszał, zaczął nawet czytać gazetę i zjadł rosół.

Po rozpakowaniu torby i chwilce odpoczynku wyszliśmy z Mężem do apteki (mama musi zakrapiać sobie oczy trzema rodzajami kropli pięć razy dziennie), do kiosku po gazety i do sklepu po wodę i pomarańcze.

Wróciliśmy, zjedliśmy ugotowaną przez rodzicielkę jeszcze przed wyjazdem do szpitala kapustę i przyjechaliśmy do kawalerki, by czekać na przyjście hydraulika, który pojawił się prawie punktualnie i szybko uwinął się z wymianą zaworu oraz przyłącza.

Kolejnym testem szczelności było oczywiście wstawienie prania. W tym czasie pan fachowiec był u sąsiadki, więc w razie czego mogliśmy zgłaszać reklamację, ale że to solidny człowiek, nie było takiej potrzeby. 

Ale żeby nie było zbyt pięknie, we wtorek rano odwiedzi nas kolejny pan, który (miejmy nadzieję) naprawi wgniecione i urwane podczas wnoszenia pralki przez męża sąsiadki pokrętło, wypoziomuje pralkę oraz zajmie się hałasującym bębnem, który ujawnił się podczas wieczornego prania.

A żonkilom wystarczyła zaledwie jedna noc, by się rozwinąć.