Mówię i mam - poranek przywitał mnie wiosennie, słonecznie, lecz bynajmniej nie ciepło - zimny i przenikliwy wiatr nie dawał bowiem zapomnieć o zimie.
Z zapasem papieru toaletowego pojechaliśmy wraz z Mężem do rodziców. Zostawiliśmy go w mieszkaniu i z mamą udaliśmy się na osiedle - ona do fryzjera, a my do sklepów po ostatnie przedświąteczne zakupy.
Potem zjedliśmy postny obiad, zabraliśmy upieczony wczoraj schab i wróciliśmy do kawalerki, by rozpakować siatkę i udać się po biedronkowe owoce, warzywa i nabiał.
Dyrektor Wykonawczy odkurzył i wymopował nasze lokum oraz ugotował jajka do jutrzejszego koszyczka wielkanocnego i na sałatkę jarzynową.
Niebawem idziemy razem do kościoła, żeby się pomodlić, bo staramy się pamiętać Kto tak naprawdę jest dla nas najważniejszy.