Kiedy wokół mnie chyba prawie wszyscy narzekają na padający od dwóch dni deszcz, jestem najprawdopodobniej jedyną osobą, której on nie przeszkadza, a wręcz nawet cieszy. Kto mnie zna, ten wie, iż najbardziej nie znoszę upałów, więc każda inna pogoda jest dla mnie wytchnieniem i ulgą.
Brak słońca jednakże przekłada się po części na mój nastrój i samopoczucie, które od jakiegoś czasu spada na łeb i szyję. Dopadają mnie bowiem myśli o przemijaniu, śmierci, samotności, starości, chorobach, bezsilności... Nie zagłuszam ich niczym na siłę, lecz wiem, że pozwalanie im na dłuższy pobyt może skończyć się dołkiem psychicznym, w który wpaść nie chcę.