Kiedy tylko je ujrzałam wiedziałam, że będzie odpowiednim drobiazgiem dla mamy. Pod względem koloru i przesłania, ale przede wszystkim w kontekście minionej i przyszłej operacji zaćmy.
Zostały nam jeszcze kwiaty. Mąż od razu wybrał chabry. Ja zdecydowałam się na frezje.
Zjedliśmy obiad i lody na deser. Posiedzieliśmy chwilę, porozmawialiśmy z rodzicami - nawet ojciec ożywił się na nasze przyjście. Potem, w większości piechotą, wróciliśmy do siebie i patrzyliśmy na momentami mocno padający deszcz za oknem.