Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 2 lipca 2018

2540. Jakie jest

Wygląda na to, że pogoda spłatała mi figla, bo od piątkowego poranku jestem przeziębiona. Na szczęście mam w domu zapas leków z poprzedniego razu, więc po konsultacji lekarskiej skutecznie je wykańczam. Póki co funkcjonuję bez antybiotyku, ale jutro mam zamiar dać się przebadać i zobaczymy co zdecyduje pani doktor.

W sobotę byłam co prawda w pracy, ale daliśmy radę z Mężem wybrać się później w nowe miejsce, żeby przetestować nową pizzę. Dyrektor Wykonawczy posprzątał całe mieszkanie i pojechał jeszcze na drugi koniec miasta kupić elektryczny czajnik dla mamy, który chcemy jej podarować na imieniny.

W niedzielę wybraliśmy się na małe zakupy, a potem (w ramach obiadu) skonsumowaliśmy pierogi w naszej ulubionej pierogarni (z bobem i boczkiem dla mnie, a ruskie dla Głosu Rozsądku). Przez cały weekend namiętnie oglądaliśmy w sieci stare odcinki "Daleko od szosy".

Mąż, z powodu urlopu kolegi, od dzisiaj aż do 10 lipca włącznie chodzi do pracy na pierwszą zmianę. A ja, mając wolny poniedziałek za roboczą sobotę, postanowiłam zakupić brakujące leki do naszej apteczki oraz porcję świeżych ziarenek dla Pepe. Wieczorem idziemy razem do kina na "Zimną wojnę".