Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

poniedziałek, 9 lipca 2018

2542. Swoim życiem

Jak to dobrze, że są weekendy - przynajmniej można odetchnąć od pracy i spraw z nią związanych. Aczkolwiek los lubi być przewrotny, więc nie do końca się to jednak udaje.

Ostatnio moje myśli krążą wokół kwestii związanych z przemijaniem, odchodzeniem, umieraniem i generalnie sensem życia oraz refleksją nad tym, co po nas pozostanie.

W sobotę pojechaliśmy z Mężem do rodziców w związku ze zbliżającymi się imieninami mamy. Zawieźliśmy upominki, złożyliśmy życzenia, zjedliśmy obiad i deser.

Choroba ojca niejako wymusza taką, a nie inną tematykę rozmów, ale jak dla mnie wałkowanie w kółko tego samego staje się już nie do zniesienia i zaakceptowania.

Nie miałam najmniejszej ochoty na tamtą wizytę. Zrobiłam to, bo tak wypadało. Poczułam ulgę i odetchnęłam dopiero wtedy, gdy zamknęłam za sobą drzwi mieszkania rodziców.

Czy mam prawo mieć dość dzwonienia do mamy i wysłuchiwania jej utyskiwań? Czy mam prawo nie chcieć tam jeździć? Czy mam prawo żyć swoim życiem? Czy jestem wyrodną córką?