Uczciwie przyznam, że jak tylko dowiedziałam się o planowanym klasowym spotkaniu, pierwszą moją myślą było: "w co ja się ubiorę???" W panice i popłochu zaczęłam przeglądać podpowiedziane mi przez koleżankę z pracy strony wysyłkowych sklepów internetowych, by po dość długim czasie przeczesywania ich asortymentu dojść do wniosku, że tego, czego szukam, tam na pewno nie znajdę.
Bo chciałabym sukienkę - w jednym kolorze (najchętniej szafir lub ciepły granat, ale w grę wchodzi także szary, czerwony lub żywa zieleń), w kształcie trapezu, w kolanko, z półokrągłym dekoltem i krótkim lub trzy czwarte rękawkiem. No i żeby była z jakiegoś materiału co to się nie gniecie, a jej cena nie przyprawiała o zawrót głowy.
I nie ma, bo żadna nie spełnia moich wymagań i wyobrażeń. Na szczęście mam przed sobą ponad dwa miesiące, więc sukcesywnie będę sprawdzać naocznie sklepy stacjonarne - gdzieś przecież musi być ten jeden jedyny egzemplarz.
Obawiam się tylko, żebym nie skończyła jak bohaterka poniższej grafiki, bo naprawdę są na to spore szanse, gdyż buty (granatowe i na obcasie) już mam.