Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

piątek, 29 marca 2019

2672. Nie czekaj

Ja to jednak jestem mistrzem ignorancji... 

Prawie nigdy nie czytam instrukcji obsługi czegokolwiek, ani szczegółów (zwłaszcza tych napisanych drobnym druczkiem) wszelakich umów.

Kiedy szłam z  mamą do jej ubezpieczyciela w sprawie odszkodowania za złamaną rękę i krwiak w obrębie oka, olśniło mnie, że chyba i mnie należą się jakieś pieniądze za moje dwa pobyty w szpitalu.

Dopiero wtedy wzięłam do ręki warunki umowy, a dzisiaj zadzwoniłam na infolinię, żeby od miłej pani dowiedzieć się, że zgłaszanie szkody ulega przedawnieniu po trzech latach.

Cóż - ginekologia w 2013. roku nie wchodzi już w grę, ale wystarczy, że wyślę zdjęcie wypisu ze szpitala w 2017 roku i ubezpieczyciel zajmie się moją sprawą.

Jak pomyślałam, tak zrobiłam - mail dostarczono. Ale gapa ze mnie pierwszorzędna...