Było naprawdę rodzinnie - dokładnie tak, jak chciałam. Usiedliśmy we troje przy stole w kuchni i cieszyliśmy się swoją obecnością oraz obfitością jedzenia.
Była kawa, lody, kajmak. Był też gotowany rano przez Dyrektora Wykonawczego żurek z białą kiełbasą i jajkiem.
Potem odprowadziliśmy mamę na przystanek, a sami zrobiliśmy sobie jeszcze krótki spacer w drodze do domu.