Betka, którą poznałam podczas pobytu w czerwcu 2017. roku na ginekologii, z zawodu farmaceutka, na wieść, że nie posiadam w apteczce termometru, podarowała mi klasyczny rtęciowy przywieziony przez jej znajomego z Rosji. Stwierdziła, że szkoda pieniędzy na bezdotykowy egzemplarz skoro stare i sprawdzone są najlepsze.
Dyrektor Wykonawczy został moim osobistym dietetykiem. Po zapoznaniu się z literaturą fachową stojącą na półce w pokoju, zaczął kupować wszystko, co jest wysoko proteinowe, czyli co zawiera dużo białka, odpowiadającego za prawidłowe funkcjonowanie systemu immunologicznego.
Wyliczył, że podczas chemioterapii powinnam spożywać dziennie około 150 gramów białka pod różną postacią. Już teraz wciela w życie swój plan przygotowania mnie do wlewów. Baton proteinowy, owsianka proteinowa, ser biały, jajko, gotowana pierś z kurczaka, mleko - tak wygląda moja codzienność.
Jutro mam wizytę u psychoonkologa, w środę u kardiologa, w czwartek u genetyka, chirurga oraz konsylium lekarskie. W przyszły poniedziałek czeka mnie biopsja i założenie znacznika, a w środę poznam swojego chemioterapeutę.
Zakupiłam nawet specjalną antybakteryjną (?) teczkę z czterdziestoma koszulkami, którą ochrzciłam mianem "niebiańskiej". Przyda się na te wszystkie onkologiczne papiery, których wraz z leczeniem będzie przybywać.