Po nieudanym pierwszym podejściu we wtorek (ogromna kolejka), dziś rano udało mi się oddać krew do badań zleconych przez panią endokrynolog. Zarówno kreatynina, jak i wapń oraz TSH są w normie, co mnie cieszy. Dostałam zalecenie, by wykonać je przed podaniem chemii, bo potem mogą nie być miarodajne.
Wreszcie mam więc weekend, czyli całe dwa dni wolne od przychodni, badań, gabinetów lekarskich, procedur medycznych oraz wąskich korytarzy pełnych pacjentów.
Siedzę w domu i napawam się ciszą i spokojem, przerywanymi jedynie śpiewem i lotami Pepe. Dwa prania suszą się w pokoju, w lodówce mam wędzoną makrelę. Jest też jajko na twardo, twarożek z miodem i tuńczyk z kuskusem. Truskawki prawie pochłonęłam - takie były dobre.
Miałam dziś dwie bardzo fajne rozmowy ze znajomymi. Każda w sumie o czym innym, ale łączyło je to samo - ogromne wsparcie, sporo śmiechu i radości, a także bliskość i ciepło.