W niedzielne przedpołudnie postanowiliśmy z Mężem zabrać się za wiosenne wietrzenie szafy. Poprzymierzaliśmy trochę ubrań, a te, które albo były za małe, albo się nam znudziły Dyrektor Wykonawczy wyniósł do kontenera.
Głos Rozsądku poszedł do kościoła, a ja w tym czasie obejrzałam Mszę Świętą na żywo w sieci. Potem był obiad, czyli spaghetti z pomidorami i serem żółtym.
Jako że pogoda dopisała, wybraliśmy się też na spacer. Trzykilometrowy. Dałam radę bez większego problemu przejść ten dystans.
Nie mogło zabraknąć i lodów śmietankowych, które skryły się gdzieś pod pierzynką z truskawek i borówek amerykańskich.