Budzą mnie promienie słońca prześwitujące przez kuchenne roletki.
Pepe - jak zawsze - rozpoczyna dzień od porannych radosnych śpiewów.
Niespieszne śniadanie z Mężem, kawa, prysznic, potem jeszcze kilka wspólnych godzin przed jego wyjściem do pracy.
Powiadomienie z banku, że ZUS przelał mi zasiłek chorobowy.
Rozmowy telefoniczne ze znajomymi. Od jednej dostaję przepis na pyszne penne ze szpinakiem i kurczakiem.
Kolejne powiadomienie z banku o kolejnym przelewie (tym razem od ubezpieczyciela) za "ciężkie zachorowanie ubezpieczonego".
I jak tu nie lubić poniedziałku?