Po pierwszej czerwonej chemii panował tydzień ulewny. Po drugiej mamy tydzień upalny. Aż strach się bać co może mnie czekać po trzeciej i czwartej...
Czuję się całkiem dobrze. Dzisiaj nawet minęła mi już senność. Coś tam sobie poleżałam, ale o wiele krócej niż wczoraj.
Z prawie łysą głową (bo w niektórych miejscach ten jeżyk wciąż rośnie) jest fajnie - chłodno, a i czesać się nie trzeba. Włosy wypadły (i wypadają) także z innych miejsc. Najdłużej trzymają się na nogach - niestety. Ale i tak depilacja w sumie w pakiecie, w gratisie.
Humor mi dopisuje, psychicznie jest super. Żeby tylko ten upał tak bardzo nie dawał się we znaki...