Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

niedziela, 16 czerwca 2019

2748. Po wodzie

Niedziela - w przeciwieństwie do soboty - jest u nas bardzo leniwa. Wstałam o 7:30 - o dziwo! Co prawda obudziłam się i o 4:30 i około szóstej, ale udało mi się jeszcze zasnąć, bo wczoraj wieczorem miałam z tym poważny problem - oczywiście wszystkiemu winny był upał.

Śniadanie, drugie śniadanie, obiad, podwieczorek. Pranie, kąpiel, wyjście Męża na basen (normalnie cud się jakiś stał - poszedł sam, z własnej i nieprzymuszonej woli) oraz ogolenie maszynką jednorazową mojej nie do końca łysej głowy przez Dyrektora Wykonawczego - na moją wyraźną i nieustępliwą prośbę - no bo ileż można chodzić w łatki?

Około siedemnastej zaczęło lać, grzmieć, błyskać się. Słońce wreszcie musiało uznać wyższość przeciwnika i schowało się za chmury. Jest czym oddychać - wiem, bo wyszłam na balkon.

Teraz czekam aż Głos Rozsądku wróci z kościoła, a potem wybieramy się na osiedlowy spacer. Od poniedziałkowego wieczoru nie wychodziłam bowiem z domu i już mnie głowa boli od tego samego powietrza. Dobrze będzie ją więc przewietrzyć.