Od Autorki

Teksty oraz zdjęcia zamieszczone na tym blogu są mojego autorstwa (jeśli jest inaczej, podaję źródło), stanowią więc moją własność.
Nie wyrażam zgody na ich kopiowanie, cytowanie i rozpowszechnianie w jakiejkolwiek formie bez mojej wiedzy oraz bez podania adresu tego blogu.
(Ustawa o prawach autorskich - Dz.U. z dnia 4 lutego 1994 r., nr 24, poz. 83)

wtorek, 17 września 2019

2841. Dobrej myśli

USG piersi zamiast dzisiaj, miałam wczoraj. Wolne przedpołudnie wykorzystałam na spotkanie z koleżanką, która nie mogła się ze mną spotkać jutro. Wieczorem miała mnie odwiedzić znajoma, która jest przeziębiona i przełożyła tę wizytę jak wydobrzeje, bo nie chce mnie zarazić. W międzyczasie okazało się, że część mojej licealnej klasy umawia się na wieczór w knajpce - zadeklarowałam, że do nich dołączę. Przed chwilą okazało się jednak, że ktoś źle się czuje i ze spotkania nici.

Siedzę więc w domu, bo - jak widać - na wiele sytuacji wpływu nie mam, ale szybko dostosowuję się do tego, co jest. Wstawiłam pranie, które miałam zrobić jutro. I mam sporo nadprogramowego czasu, który mogę wykorzystać na coś niespodziewanego i spontanicznego - jak choćby zwykłe lenistwo (nie mylić z leżeniem).

Najważniejszą informacją dnia (jak do tej pory) jest to, że lekarz orzecznik z ZUS na wczorajszej komisji przyznał mi na rok (czyli maksymalnie) świadczenie rehabilitacyjne. Tak więc nie muszę się martwić o finanse, bo będę dostawać regularne przelewy na konto. Mogę już na spokojnie (bez załatwiania jakichkolwiek spraw urzędowych) zająć się leczeniem i zdrowieniem, a przestać martwić z czego będziemy żyć.

Ulga, radość, poczucie bezpieczeństwa i stabilizacji finansowej - dobrze jest je odczuwać.