Płakałam ja, płakał Mąż, płakała Mama... Bo Pepe przez trzy lata był członkiem naszej rodziny, choć ktoś powie, że to tylko ptaszek...
Poprosiłam koleżankę, która ma dom i kawał ogrodu o pomoc. Przyjechała do nas wczoraj wieczorem, zabrała maluszka, którego włożyłam do kartonowego pudełeczka i pochowała go pod mirabelką.
W pokoju na ławie stoi pusta klatka, a ja wciąż szukam w niej naszego ancymonka...