Wczorajsza wizyta u innego ginekologa onkologa (z powodu nieobecności tego, do którego byłam zapisana) przebiegła bez rewelacji.
Z menopauzą mam się "zaprzyjaźnić", bo przy moim hormonozależnym raku żadnych medykamentów przyjmować mi nie wolno. Mogę sobie kupić jakieś ziołowe środki, ale czy pomogą?
Podczas chemioterapii nie wykonuje się ani biocenozy, ani cytologii, ani testu ROMA. Dostałam za to skierowanie na USG transwaginalne narządu rodnego, gdyż lewy jajnik od kilku tygodni daje o sobie znać, więc wolę sprawdzić co się dzieje. Badanie mam wyznaczone na 14. października.
Otrzymałam również bezpłatne próbki globulek, które mam stosować na noc, dwa razy w tygodniu.
Po zakończonym leczeniu raka piersi, ze skierowaniem od genetyka, mam się ponownie zgłosić do ginekologa onkologa w celu rozważenia konieczności ewentualnego usunięcia jajników.