Poniedziałek udowodnił, że piątkowa radość przeszła już do historii. A tak się cieszyłam...
Pojechałam dziś na badania krwi przed środowym usunięciem portu. Potem miałam zlecone przez chemika USG piersi. Guz znowu się zmniejszył, ale w prawej piersi jest zmiana lita wielkości około 7 mm, której nie było sześć tygodni temu podczas poprzedniego USG.
Potrzebna natychmiastowa diagnostyka, czyli - póki co - wykonanie rezonansu magnetycznego z kontrastem. Drogą po znajomości mam już umówiony termin na 6 listopada. Skierowanie dostanę dopiero 4 listopada, bo wtedy mam wizytę u chemioterapeuty.
A myślałam, że teraz będę sobie odpoczywać, nabierać sił i regenerować się przed operacją... Wygląda na to, że przede mną dodatkowy niezaplanowany stres, niepewność i oczekiwanie na opis, od którego będzie zależało całe leczenie.
Nie dość, że mam guz w lewej piersi, to teraz jeszcze nie wiadomo co urodziło się w prawej...